Archiwalna Strona Urząd Gminy Szczurowa - Prawdy i legendy
Prawdy i legendy
Skąd wywodzi się nazwa – Szczurowa?
 
Istnieją dwie legendy wyjaśniające nazwę Szczurowej. Oto jedna z nich.
W dawnych wiekach, gdy tereny obecnej Szczurowej porastała puszcza, mieszkał tam młody myśliwy, który słynął jako wyborny strzelec, trafiając z cisowego łuku, którym się posługiwał, dzikiego zwierza w oko. Wiódł on w puszczy swobodne życie i ani mu przez myśl me przeszło, że zainteresował się nim pewien możny pan, mający opodal zamek. Pewnego dnia rycerz ów zjawił się przed chatką myśliwego i zaczął namawiać go, aby wstąpił w jego służbę.
-"Będziesz miał u mnie dobrze. Wystarczy tylko, że będziesz wykonywał moje polecenia, które bynajmniej nie będą dla ciebie uciążliwe"
- "Co to za polecenia?" - zainteresował się myśliwy.
-"Jesteś najlepszym strzelcem w całej okolicy. A ja mam kilku wrogów. Chodzi o to, aby ich ustrzelić z łuku''.
-"Nie poluję na ludzi, tylko na zwierzęta. Nigdy jeszcze nie zabiłem człowieka" - obruszył się myśliwy.
-"Kiedyś trzeba zacząć - roześmiał się pan - dobrze się zastanów. Jutro przyjadę po odpowiedź".
Nazajutrz pan zjawił się w gronie swych pachołków pod chatką myśliwego.
-"Czy namyśliłeś się?" - spytał myśliwego.
-"Nie zmieniłem zdania - odparł ten. - Nie zabijam ludzi".
Pan roześmiał się:
-"Ciągle mam nadzieję, że zmienisz zdanie. Mam sposób, aby cię przekonać". I skinął na pachołków. - "Bieżcie go i wrzućcie do zamkowego lochu. Może wtedy się namyśli". Tak oto myśliwy trafił do komnat zamkowych. W ponurym nastroju siedział pod ścianą i zastanawiał się, jak wydobyć się z opresji. Ale loch zamkowy był głęboki, a drzwi zamykające drogę do wolności - okute i mocne. Przygnębiony nie zwrócił uwagi, że przed nim stanął ogromny szczur o brunatno szarej sierści, o żółtawym odcieniu. Zwierzę łapczywie wpatrywało się w miskę zjedzeniem, którą strażnik przyniósł więźniowi. Myśliwy w końcu go zauważył i westchnął ciężko: - "Jeżeli jesteś głodny szczurku, to weź moją porcję. Nie mam ochoty na jedzenie".
 
Podsunął mu miskę. Szczur zabrał się raźno do jedzenia. Za chwilę miska była pusta. Wkrótce potem szczur zniknął. Gdy jednak nazajutrz przyszła pora posiłku, zjawił się ponownie i znowu dostał jedzenie od myśliwego. Tak oto myśliwy zaprzyjaźnił się ze szczurem, który zaczął składać mu wizyty towarzyskie. Myśliwy tak przyzwyczaił się do niego, że gdy nie było przy nim szczura, czuł się samotny. Gwizdał więc i wtedy szczur wynurzał się ze swej nory. Myśliwy przemawiał do niego, a szczur sprawiał wrażenie, jakby rozumiał więźnia, który w końcu opowiedział mu o swej niedoli i tęsknocie za lasem.
I oto pewnego dnia szczur wygrzebawszy się ze swej nory, ku zdumieniu więźnia, przyniósł mu pęk kluczy. Myśliwy otworzył nimi drzwi od lochu i ostrożnie ruszył schodami. Od razu natknął się na strażnika. Sądził, że ten śpi, ale gdy przyjrzał mu się bliżej, zauważył, że ma on przegryzione gardło...
 
Również przegryzione gardła mieli inni strażnicy, których napotkał na drodze. Myśliwy bez przeszkód wydostał się z lochu, po czym przeszedł przez dziedziniec zamkowy i sforsował bramę. Natychmiast obsiadły go inne szczury. Poprzegryzały rzemienie, łączące poszczególne elementy zbroi. Wkrótce pan rzężąc, zalał się krwią. Konając, zawołał: "Pokonała mnie szczurowa armia. Szczurowa szczurowa!". Myśliwy ściągnął swych przyjaciół. Wspólnie wznieśli na bagnach niewielki grodek, a myśliwy został obwołany jego kasztelanem. Gródek oparł się napaści Tatarów, najeżdżających Małopolskę w pierwszej połowie XIII wieku. Gdy Tatarzy zjawili się przed grodkiem, przywitał ich donośny gwizd kasztelana i okrzyk: "szczurowa, szczurowa". Wówczas wyległy zewsząd brunatno-szare o żółtym odcieniu szczury i zaatakowały najeźdźców. Kto z Tatarów nie uratował się ucieczką, ginął przez nie zagryziony.
 
Wieczorem, po bitwie, kasztelan gródka, urządził przyjęcie dla króla szczurów i jego dworu. Szczury biesiadowały przy obficie zastawionym stole, przez całą noc, a kasztelan opowiadał swemu przyjacielowi, jak gospodaruje. Towarzysze myśliwego nie przeszkadzali tym rozmowom. Uważali, że szczury trzeba szanować, ponieważ chronią ich przed wrogiem. Zaś okoliczna ludność nazywała ich grodek od wojennego zawołania, którym się posługiwali: Szczurowa.
 
Kraina latających szczurów
W dawnych wiekach znane było powiedzenie, że Powiśle, to kraina latających szczurów. Wprawdzie mało prawdopodobne, aby szczury kiedykolwiek latały, ale okazuje się, że szczur to nie tylko nazwa niewielkiego zwierzątka, grasującego na śmietnikach lub w piwnicach. To także ptak, występujący przeważnie na Ukrainie, charakteryzujący się tym, że nie lubi pszczół. Jedna z legend wyjaśniająca genezę nazwy Szczurowa odwołuje się właśnie do tych ptaków.
 
W zamierzchłych czasach w lasach w okolicach Szczurowej mieszkał bartnik, posiadający kilkadziesiąt uli. Należące do niego pszczoły produkowały znakomity miód, cieszący się szerokim uznaniem. Pasieka jego kwitła więc w najlepsze, a żaden inny bartnik w promieniu wielu kilometrów nie był w stanie mu dorównać. Po miód przybywali tu kupcy z dalekich stron, bowiem sława bartnika niosła się aż za Wisłę. Doszło do tego, że do naszego bartnika ustawiały się kolejki, a nieraz kupcy zmuszeni byli obozować po kilka dni, aby wreszcie dostać od niego upragnionego miodu. Bartnik stał się bogaty. Zbudował okazały dwór, gdzie podejmował swoich kontrahentów, płacących złotem za złocisty produkt.
 
Wielu było chętnych do poznania tajemnicy wyrobu miodu przez naszego bartnika, ale on strzegł jej jak oka w głowie. Podejrzewano go o czary, choć nie było na to żadnych dowodów, poza tym, że bartnik stworzył prawdziwe laboratorium, podobne swym wyglądem do alchemicznej pracowni, w którym przebywał długie godziny, prowadząc różne eksperymenty. Kiedyś odwiedził go rycerz przybyły z głębi Niemiec. Zbudował on zamek na wyniosłym wzgórzu nad Dunajcem i trudnił się poszukiwaniem złota, ale bez sukcesów. Zdesperowany rozglądał się więc za innymi szybkimi źródłami wzbogacenia się. Gdy zobaczył pracownię bartnika, doszedł do wniosku, że zna on tajemnicę wyrabiania złota. Ale bartnik upierał się, że nie ma pojęcia o produkcji złota.
-"Moim złotem jest miód. I rzeczywiście wiem, jak wyrabiać to złoto. Ale to skomplikowana sprawa" - oświadczył rycerzowi.
- "A więc jednak wiesz, jak wytapiać złoto" - skonstatował rycerz. Pożegnał bartnika i odjechał. Po powrocie do swego zamku rycerz długo zastanawiał się, jak wydrzeć bartnikowi jego tajemnicę. Nie widząc innego sposobu, napadł na jego dwór, wziął bartnika do niewoli i przywiózł do swego zamku. Tam oświadczył mu:
-"Jesteś czarownikiem, więc czeka cię śmierć. Chyba, że zdradzisz mi tajemnicę wyrobu złota. Wtedy być może daruję ci życie, abyś pracował dla mnie". Bartnik zorientował się, że to nie przelewki. Zastanawiał się, jak wydobyć się z opresji. Wtedy wpadł na pewien pomysł:
-"Nie mogę nic dla ciebie zrobić, skoro nie mam swego laboratorium" - rzekł do rycerza.
-"Zadbałem o to - odparł rycerz. - Przywiozłem do zamku wszystko, co znajdowało się w twojej pracowni. Masz do dyspozycji komnatę w wieży. Możesz tam robić, co chcesz, bylebyś wytopił dla mnie złoto." Bartnik został zaprowadzony do wieży. Rzeczywiście zastał tam wszystko, co znajdowało się w jego pracowni. Zrezygnowany usiadł przy stole na zydlu i zaczął zastanawiać się, jak wyjść z opresji.
W końcu zawezwał pachołka: - "Powiedz swemu panu, że chcę z nim rozmawiać". Rycerz zjawił się natychmiast. Bartnik oświadczył: -"Rzeczywiście przywiozłeś tu całe wyposażenie mojej pracowni. Ale nie wziąłeś pszczół".
-"Po co ci pszczoły? Przecież był to tylko kamuflaż. Ja dobrze wiem, że wyrabiałeś złoto, a pasieka miała utwierdzić ludzi w przekonaniu, że to tylko miód".
- Bartnik westchnął: - "Złota nie można wyprodukować. Ale pszczoły służyły mi właśnie po to, żeby zbierać złoto, tak jak zbierają pyłek z kwiatów".
- "A więc jednak! To na tym polega cała tajemnica produkcji złota!" - zdziwił się rycerz. - "Potrzeba tylko pewnego zioła, bardzo rzadkiego, rosnącego w lasach, gdzie miałem pasiekę - wyjaśnił bartnik. - Pszczoły zapylone tym zielem, bezbłędnie odnajdują miejsce, gdzie znajdują się wyroby ze złota. Potem swymi łapkami drapią ten przedmiot i przynoszą do ula. Bardzo to pracochłonne, ale mając dużo pszczół nie muszę obawiać się o efekt".
 
Rycerz słuchał z rozdziawionymi ustami, choć była to wierutna bzdura. Ale dał nabrać się i wraz z bartnikiem udał się do lasu, gdzie znajdowała się wcześniej jego pasieka. Bartnik znalazł zioła, wysuszył je, zmielił, po czym udał się do swej pasieki, której rycerz nie zniszczył. Opylił proszkiem znajdujące się tam pszczoły. Następnie rzekł do rycerza:
- "Musimy tu zostać na noc i zaczekać na powrót pszczół. Zobaczysz wtedy, jak przynoszą złoto".
 
Za kilka godzin pszczoły zaczęły wracać. Krążyły nad ulami, zbierając się w grupy. I nagle z wielkim szumem zaatakowały swymi żądłami ludzi znajdujących się w lesie. W krótkim czasie od ciosów żądeł zginęli rycerz i jego pachołkowie. Bartnik ocalał, bowiem pszczoły znały go i nie kąsały. Ale nie udało mu się już odbudować pasieki. Pod wpływem rozpylonych przez niego ziół pszczoły stały się wielce agresywne i atakowały napotkanych ludzi. Kto nie zginął od ukąszeń, ratował się ucieczką. Okolica wyludniła się. I wtedy pojawiła się chmara czarnych ptaków. Przyfrunęły nie wiadomo skąd. Ptaki nie obawiały się wściekłych pszczół. Wydały im bezpardonową wojnę. Wkrótce nie ostał się ani jeden owad tego gatunku. Ptaki przez dłuższy czas przebywały na tamtym terenie. Bartnik uświadomił miejscowych, że ptaki te pochodzą z Ukrainy, gdzie miejscowa ludność nazywa je szczurami.
Ryszard Dzieszyński /W zakolu Raby i Wisły
Szczurowski Magazyn Informacyjny Nr1-2/99r./
 
 
 Dlaczego Szczurowa?
Jeszcze z czasów "studiów" w szkole podstawowej zapamiętałem następujące fragmenty wiersza Wincentego Pola:
"A CZY ZNASZ TY, BRACIE MŁODY,
TWOJE ZIEMIE, TWOJE WODY ?
Z CZEGO SŁYNĄ, KĘDY GINĄ,...
POLA BITEW - OJCÓW GROBY
I POMNIKI STAREJ DOBY ..."
 
Słowa tego wiersza zachęcają do poznawania nie tylko piękna krajobrazu i zabytków naszej ziemi, ale także jej przeszłości. Dla mnie są one inspiracją do postawienia prowokacyjnego może pytania: dlaczego wieś Szczurowa ma właśnie taką, a nie inną nazwę ? Bezpośrednim impulsem do zajęcia się tym zagadnieniem było spotkanie ze znajomym, który gościł w naszej wsi. W trakcie pobytu zainteresował się samą jej nazwą, uznając ją poniekąd za trochę nieprzyjemnie brzmiącą. Szczerze mówiąc, nie bardzo potrafiłem zaspokoić jego ciekawość, stąd próba wyjaśnienia genezy nazwy wsi Szczurowa.
 
Na pozór kwestia ta wydaje się łatwa do wyjaśnienia. Już w dokumencie lokacyjnym nazwą Scurowa jest określany las, na terenie którego biskup krakowski Jan Grot lokuje 13 kwietnia 1338 roku nową wieś na tzw. surowym korzeniu. A więc nazwa tej - wówczas biskupiej osady - pochodziła wprost od miana fragmentu Lasu Radłowskiego. Ale pozostaje pytanie: dlaczego na początku XIV wieku ta połać lasu tak akurat była nazywana? Podjąłem więc wertowanie dostępnej mi literatury i pomimo przeprowadzenia dość żmudnej kwerendy, nie udało się jednak dotrzeć do dokumentu wyjaśniającego wprost genezę tej nazwy. Pozostaje więc tylko próba hipotetycznego jej ustalenia. Można wyodrębnić trzy różne przesłanki, na podstawie których ewentualnie należy próbować objaśnić znaczenie interesującej nas nazwy.
Pierwsza z nich prowadzi do wniosku, iż pochodzi ona prawdopodobnie od imienia człowieka, który mógł być w jakiś sposób związany z tym obszarem. Byłaby to więc nazwa zaliczana do grupy topograficznych nazw patronomicznych, tj. miejscowych urobionych od antroponimiku (właściciela lub opiekuna miejscowości). Szereg nazw osad i wsi powstawało wtedy w podobny sposób.
 
Dla porównania powołam tylko trzy przykłady: pierwszy dotyczy Rylowej w dawnych wiekach nazywanej Rolową lub Relową. Najwcześniejsza zachowana jej nazwa to "Wola Relowska" - może związana niegdyś była z kimś o imieniu Rel, stąd; wieś Rela, czyli Relowa. Inna wieś gminy szczurowskiej - Rząchowa - w dokumencie Sądu krakowskiego z 1391 roku wymieniona została jako Zewanchowa. Już w 1204 roku było w użyciu imię Zwan . Można przypuszczać, iż wioska ta przybrała swą nazwę właśnie od osobnika noszącego także imię: Z[e]wan-chowa, czyli dzisiejsza Rząchowa. Jan Długosz odnotowuje jej nazwę jako "Rzewachowa", natomiast A Pawiński -"Rzezachowa" . I wreszcie nasza Szczurowa. Na przykład w Lesie Radłowskim pewną jego część nazywano już (w l334 roku) Scurową - może od imienia Szczur. Pozostaje tylko wyjaśnienie dwóch kwestii, a pierwsza z nich dotyczy odpowiedzi na pytanie - czy przed lokacją naszej Szczurowej używane było imię Scur lub inne o podobnym brzmieniu. Wbrew pozorom, nie okazało się ono takie trudne, bowiem jak podaje W. Taszycki w swej pracy: w 1204 odnotowany jest w źródłach osobnik - skądinąd nieznany - o imieniu Scurek. Jest to przecież wyraźne zdrobnienie, a leksykalnie - derywat (wyraz pochodny) od słowa "scur" z formantem ,,-ek". Stąd logiczny wniosek - już wtedy musiało być w użyciu także imię "Szczur". Należy tu zauważyć, iż mogło być one motywowane apelatywem, wyraźnie nacechowanym pejoratywnie.
 
I drugie zagadnienie - w jaki sposób fragment lasu kapituły biskupów krakowskich mógł przybrać swą nazwę od niejakiego Szczura. Tu niestety skazani jesteśmy jedynie na domysły. Uwzględniając wyniki prac (np. Agnieszki Samsonowicz można z dość duża dozą prawdopodobieństwa przyjąć następującą konstrukcję: właściciele tego obszaru, tj. biskupi krakowscy dla zapewnienia prawidłowej gospodarki - w tym - także łowieckiej - osadzali w swych dobrach zarządców. Całe te kompleksy były nazywane następnie "kluczami". Z późniejszych przekazów historycznych wiadomo, iż wśród licznych innych funkcjonował także biskupi "klucz radłowski". Z uwagi na jego rozległość terytorialną dochodziło do licznych sporów granicznych biskupów krakowskich z sąsiednim rycerstwem. Także i okolica ówczesnej Szczurowej stanowiąca "...bonis ecclesie Zaborowe dictis..." (...dobra kościelne Zaborowem zwane...) była zaledwie pięć lat wcześniej - bo w 1334 roku - przedmiotem sporu przed sądem krakowskim z dziedzicami, m. in. z Mikołajem Pampkiem ze Strzelec (herbu Oksza).
 
Mogło więc być tak, iż zarządca dóbr biskupich osadził nad Uszewką swojego człowieka o imieniu Scur, którego zadaniem było dopilnowanie przestrzegania przez Okszyców wyroku sądowego, zabraniającego im m.in. korzystania z pożytków z lasu nad rzeką Uschuam czyli Uszwią, w tym także "...łowów wszelakiego rodzaju...". Muszę podkreślić, iż przedstawiona wyżej koncepcja powstania nazwy wsi od imienia "służebnego" człowieka biskupa krakowskiego wydaje się bardzo prawdopodobna. Biskup Grot zapisał się bowiem w historii porządkowaniem w tym okresie własności dóbr kościelnych.
 
Inną hipotezę genezy nazwy Szczurowa można zbudować na bazie analizy semantycznej - znaczeniowej jej rdzenia tj. scur. Nie wgłębiając się zbytnio w badania onomastyczne można podjąć próbę rozwiązania tej zagadki uwzględniając rozumienie znaczenia przed 6 wiekami słowa scur i pochodzącego od niego określenia scurzy tj. wąski, wątły, szczupły, lichy . Może była to więc cześć - np. śródleśna polana, poręba lub leśna przecinka - Lasu Radłowskiego porośnięta marną, lichą, "scurzą" roślinnością, stąd polana Scurza lub Scurowa. A może było inaczej - polana była długa i wąska. Wspiera tę tezę (możliwy do odczytania, bo jeszcze do dzisiaj zachowany) kształt nowo, lokowanej osady. Jest to bowiem dość typowa, dość długa tzw. ulicówka. Pod względem językowym był to wtedy toponimikon urobiony od cechy czy też właściwości przyrodniczej (topo- lub geograficznej) danego obszaru.
Podobnie powstawało cały szereg innych nazw, np.:
- Dąbrówka - bo była zlokalizowana na obszarze młodego wówczas lasku dębowego, czyli dąbrówki,
- Zaborów - ponieważ była to wieś położona niegdyś " za borem",
- Dolega - gdyż zajmowała tereny prowadzące "do tęga", czyli kompleksu podmokłych łąk, okresowo zalewanych lub do nadrzecznego lasu,
- Uście - nazwane tak dlatego, iż osada ta została lokowana na obszarze położonym tuż obok "ujścia" dopływu do większej rzeki, czyli Raby do Wisły,
- Kopacze - których nazwa pochodzi prawdopodobnie od terenu "skopanego" po wyrębie lasu ("kopaniny"),
- Niedary i Strzelce zawdzięczają swe nazwy służebnemu charakterowi ludności zamieszkującej w dawnych wiekach te osady.
 
Możliwość takiego wyjaśnienia - moim zdaniem - pochodzenia nazwy Szczurowej potwierdza podobieństwo genezy nazwy jej obecnego przysiółka tj. Włoszyna. Jest to bowiem jedna z najstarszych nazw topograficznych na terenie gminy, odnotowana w źródłach historycznych jako "vlossina". Tak nazwano łąkę leżącą obok wsi Zaborowe, na której to łące biskup krakowski Wisław z Kościelca wystawił swój dokument już w 1236. Nazwa ta mogła być urobiona od porastających tę łąkę zarośli, chaszczy itp. Podkreślić jednak należy, iż możliwe do przyjęcia jest także inne wytłumaczenie pochodzenia niektórych w/w nazw miejscowych, np. od imion, a więc i zaliczenie ich do zbioru nazw miejscowych pochodzących od antroponimików. I tak w 1166 roku wystąpił w dokumentach źródłowych Zabor, a więc może Zaborów ma podobną genezę jak Kraków - od legendarnego Kraka. Należałoby tę nazwę zaliczyć wtedy do grupy nazw dzierżawczych. Podobną etymologię mogą mieć nazwy wsi Kwików (niegdyś "Ćwików") oraz Barczków. Już w 1136 roku odnotowano kogoś o imieniu Uściech -stąd może Uście. Także nazwa Włoszyna mogła zostać urobiona od imienia, bowiem w XII wieku odnotowano w dokumentach imiona o podobnym brzmieniu: Włost i Włościej . Brak jest jednak źródeł dowodzących bezpośrednio ewentualnych związków ludzi o tych imionach z obszarem w widłach Raby i Wisły. Jeszcze inny mógł być źródłosłów Dołęgi - może od nazwy klejnotu herbowego? Wtedy zaliczyć należało ją do klasy nazw rodowych, a właściwie odherbowych. Prawdopodobnie inną etymologię posiadają nazwy osad Wygoda i Rudy. Miano pierwszej z nich wskazuje dość wyraźnie, iż powstało to osiedle dla "wygody" podróżnych. Początek tego typu osad wiązał się z wybudowaniem przy uczęszczanym trakcie karczmy, czy też raczej zajazdu, w którym na popas i nocleg zatrzymywali się przejezdni. Rudy zawdzięczają swą nazwę najpewniej występowaniem w dawnych czasach na ich terenie darniowych rud żelaza. Tezę tak można oprzeć m.in. na fragmencie dokumentu lokacyjnego Szczurowej, w którym to biskup Grot zezwala sołtysowi "...jeżeli zechce - lokować i zbudować warsztat żelaza...". A więc widocznie wiedziano już wtedy, iż w tej okolicy występują rudy darmowe.
 
W zamierzchłych czasach przyjęto nazwę Scurowa z uwagi na fakt występowania akurat w tym lesie zwierzątek, nazywanych szczurami - skądinąd niezbyt sympatycznych. W okresie średniowiecza faktycznie cały szereg osad przybierało swe miana od przeróżnych zwierząt. Pobieżna analiza wskazuje jednak, iż w przeważającej większości przypadków były to nazwy zwierzyny łownej. Na terenie samej gminy szczurowskiej też mamy taki przykład - osadę Rysie, której nazwę można łączyć z występowaniem niegdyś w okolicznych lasach tych groźnych i pięknych drapieżników.
 
Czy jednak Scurowa wywodzi swą nazwę własną od szczura tzn. gryzonia i szkodnika? Może i tak, ale raczej sądzę, iż osadźca nowej wsi, czyli biskup Grot nie nadałby jej miana o tak pejoratywnym skojarzeniu. Sprawa jest o tyle interesująca, iż metrykę średniowieczną posiada w Polsce kilka miejscowości o nazwie Szczurowa (lub o podobnym brzmieniu).
 
Jakieś sugestie można tutaj wysnuć na zasadzie analogii - w epoce piastowskiej drobne zwierzęta łowne, których futerka służyły do sporządzania ciepłej odzieży, nazywano niekiedy "myszami". Może więc któryś z niewielkich ssaków bytujących na tych terenach był określany powszechnie, choć nieprawidłowo "szczurem". Z powodu braku danych źródłowych trudno o pewność - raczej nie mogło to być zwierzę obecnie określane pospolicie "szczurem piżmowym" . Nie przypuszczam także, iżby mógł to być bóbr, dobrze znany w średniowieczu z uwagi na szczególnie cenione futro/ . W czasach Piastów i Jagiellonów polowano także na wiele innych zwierząt - m.in. na sobole, gronostaje i borsuki, - gdyż ich futerka były szczególnie poszukiwane na rynku. Ale łapano także łasice i łaski, wiewiórki, tchórze, kuny a nawet chomiki . Niestety, brak jest podstaw do jednoznacznego wskazania, które z tych zwierząt łownych było ewentualnie nazywane pospolicie "szczurem". Z uwagi na pewne podobieństwo wyglądu (długi ogon!) może była to wydra? Jest to ssak prawie w ogóle nie wymieniany w średniowiecznych dokumentach. Zamieszkuje zakrzewione brzegi rzek i jezior - a więc tereny podobne do tych, jakie w XIII-XIV wieku stanowiła prawdopodobnie ziemia szczurowska. Wracając do nazwy obecnej siedziby tej gminy - pod względem słowotwórczym nazwę w takim przypadku stanowiłaby struktura utworzona od apelatywu "szczur", ze względów semantyczne - pragmantycznych wyrażająca jakąś cechę charakteryzowanego terenu. Z przyczyn semantyczno - psychologicznych nadanie takiej właśnie nazwy mogło nastąpić ze względu na odczucie, jakie wywoływał ówczesny leśny krajobraz w dorzeczu Uszwicy i Uszewki. Bardzo mocno chcę podkreślić, iż wiarygodne odszyfrowanie poszczególnych znaczeń kryjących się za tą nazwą jest - moim zdaniem - wręcz niemożliwe. Po prostu obecnie nie jest wiadomo, z jaką sferą wyobraźni i z jaką sytuacją należy łączyć kreację nazwy Szczurowej - pierwotnie lasu, a następnie samej wsi. Jedno jest raczej pewne - jej używanie można także ewentualnie wiązać z realiami przyrodniczymi otaczającymi ludzi już przed prawie 700 laty. tj. z fauną lub florą. Forma tej nazwy i jej "treść" są jednak niejednoznaczne. Język jest - jak to pięknie tłumaczy w swych telewizyjnych audycjach prof. Jan Miodek - materią żywą, a sens słów zmienia się wraz ze zmianami cywilizacyjnymi.
 
Wszystkie przedstawione hipotezy są więc oparte - muszę to przyznać - na dość wątłych przesłankach. Brak jest po prostu wyraźnych dowodów źródłowych dotyczących utworzenia nazwy tej wsi. Na koniec należy wspomnieć jeszcze o jednej możliwości wyjaśnienia etymologii nazwy Szczurowej. Pierwotne bowiem słowo "szczur" obejmowało także pojęcia kryjące się za określeniami "praprzodek, pradziad". Jest to nikły ślad prowadzący w bardzo zamierzchłą przeszłość tych ziem. Trudno jednak kusić się na snucie na tej podstawie jakichkolwiek hipotez, gdyż prowadzą one do czystych spekulacji. Wiążą się z tym zagadnieniem niezmiernie interesujące próby jej wyjaśnienia w legendach, które krążą wśród miejscowej ludności.
 
Zapamiętałem jedną z nich, zasłyszaną przed wielu laty. Opowieść ta przedstawiała się mniej więcej następująco:
...Bardzo, bardzo dawno temu, jeszcze za czasów piastowskich, w trakcie przesłuchań przed sądem poddawano złoczyńców okrutnym torturom dla wymuszenia ich przyznania się do winy. Jedną z tych metod była "próba szczura", która miała polegać na zamknięciu delikwenta w podziemnym loszku z głodnymi szczurami. Tak, jak miasto Biecz miało swojego kata, który świadczył swe " usługi" za sowitą opłatą w całej kasztelani, tak Szczurowa miała swój loszek ze szczurami, które były w "służbie" sprawiedliwości dla całej okolicy. Przed taką próbą złoczyńca dostawał potężną chłosta brzozowymi witkami - stąd nazwa przysiółka "Brzezinki". Ponieważ kończyło się to niesamowitymi wrzaskami - stąd właśnie Kwików. Jeżeli był on bardzo zatwardziałym zbirem, czekało go spotkanie z lokatorami piwniczki. Nawet krótki pobyt w towarzystwie tych "miłych " stworzonek podobno wystarczał, by podejrzany nieszczęśnik szybko przyznawał się do nawet najcięższych zbrodni. Mieszkańcy ciągnęli ze szczurów profity, stąd właśnie wywodzi się nazwa ich wsi !!
W katalogu średniowiecznych kar i metod badania podejrzanych nie figurowała jednak tego typu próba, chociaż był on bardzo obszerny i "urozmaicony", bo obejmował m.in. łamanie kołem, próbę ognia (przypalania) i próbę wody (pławienie czarownic). Pragnę zwrócić uwagę na pewne podobieństwo zasadniczego wątku cytowanej baśni (tj. dochodzenia do ogólnie pojętej sprawiedliwości) do powszechnie znanego opowiadania o legendarnych początkach państwa Piastów. Mam tu na myśli opowieść - odnotowaną nawet w pierwszych polskich kronikach - o smutnym "końcu" króla Popielą w Mysiej Wieży.
Jerzy Korecki
/Szczurowski Magazyn Informacyjny Nr6/95r./
 
1. S. Kuraś, L. Sułkowska-Kuraś "Zbiór dokumentów małopolskich", Wrocław, 1962r.: tom I, str. 50-52,
2. jw.; tom I, nr 248,
3. W. Taszycki, "Najdawniejsze polskie imiona osobowe", P.A.U., Kraków, 1926 rok: str. 109
4. J. Długosz "Liber beneficiorum diecensis Cracowiensis" wyd. A. Przeździecki, Kraków, 1863-64r. t II, str. 138; A. Pawiński, "Polska XVI w. pod względem geograficzno-statystycznym", Warszawa, 1886r., tom IV, str. 949,
5. patrz przy p. 3/str. 99, "Monumenta Poloniae Paleographica", ed S. Krzyżanowski, Kraków, 1907r., tom I, odb. XXV.
6. A. Samsonowicz - "Łowiectwo w Polsce Piastów i Jagiellonów", Wrocław, 1991r., j.; str. 206 i następne.
7. F. Piekosiński "Kodeks dyplomatyczny katedry krakowskiej św. Wacława", Kraków, 1874r.; cz. I, str. 165 nr 129,
8. A. Brukner "Słownik etymologiczny języka polskiego", Kraków, 1927 r., str. 545,
9. E. Janota "Monografia opactwa Cystersów w Mogile", Kraków, 1867r.; cz. II, str. 11-12, F. Piekosiński "Kodeks dyplomatyczny Małopolski", Kraków, l905r.; tom 4, nr. l520
10. patrz przyp. 6/str. 102,105 i 107
11. Wg dostępnych publikacja piżmowiec zasiedlił tereny europejskie dopiero w XIX w. po sprowadzeniu z kontynentu amerykańskiego.
12. Bobry występowały niegdyś na tym obszarze. Nad Dunajcem lokowano nawet królewską osadę, której mieszańcy zajmowali się ochroną żeremi bobrowych - stąd jej nazwa Bobrowniki. Pewną ciekawostkę przyrodniczą stanowi fakt, iż bobry ponownie próbują się osiedlić na terenie woj. tarnowskiego. Artykuł na ten temat ukazał się w " TEMI" s, 1994 roku.
13. patrz, przyp. 6/: str. 105 i następne.
14. Opowiedział ją Franciszek Jaszczowski ze Strzelec Małych, zmarły w 1977 roku.
 
Archiwalna Strona